27.02.2020

Ciekawe restauracje, nietypowe i szokujące dania w Warszawie


Przechadzając się warszawskimi ulicami ciężko znaleźć kilkadziesiąt metrów bez jakiejkolwiek restauracji, knajpy czy baru. Większość jednak już widzieliśmy - tutaj burger, tutaj pizza, tutaj sushi, a tam ramen. Czasami aż prosi się o powiew świeżości - albo po prostu coś zupełnie odmiennego, może trochę szokującego. Coś co pozwoli kubkom smakowym odżyć - poznać nowe, orientalne lub lokalne potrawy i dania, których nie było dane nam spróbować.

Przychodzimy z pomocą - oto najdziwniejsze, najbardziej nietypowe dania i restauracje w stolicy. Znajdziesz tam potrawy, o których nigdy byś nawet nie pomyślał!

Pyszne smażone... owady!

Brzmi to lekko przerażająco i napewno odrzucająco. Talerz i nasze usta to ostatnie miejsce, gdzie chcielibyśmy widzieć owady... a przynajmniej większość z nas! A jednak, w Azji jedzenie tego typu przysmaków jest standardem. I to właśnie stamtąd zawitały do Warszawy owady oraz ich larwy w różnych wariacjach. Pierwszym punktem na naszej orientalnej drodze będzie Co To To Je przy ulicy Nugat. Serwują szarańcze w tempurze, kaczkę w sosie zrobionym ze świerszczy czy też drewnojady w szynce. Jeśli liczyliście na standardowy deser, to się przeliczyliście - będą to owady w czekoladzie.

Innym ciekawym miejscem będzie Shabu Shabu, gdzie znajdziemy larwy jedwabnika w kilku wydaniach.

To To Pho

Jednak prawdziwym królem w nietypowych azjatyckich daniach jest restauracja To To Pho przy ulicy Widok. Prócz standardowych dań kuchni azjatyckiej - kurczaka, ryżu, wołowiny, wieprzowiny, zupy Pho czy dań z krewetkami - można tutaj okazyjnie skosztować naprawdę dziwnych rzeczy. Takich jak smażone lub karmelizowane larwy jedwabnika. Albo... kaczego embrionu. Wszystko brzmi przerażająco, jednak jak zapewniają klienci - może wyglądać dziwnie, ale zawsze świetnie smakuje.

Wyśmienite steki, ale też... bycze jądra i szpik

Tutaj na wyróżnienie zasługują zwłaszcza 3 restauracje. Znajdziemy w nich nie tylko naprawdę wyśmienite steki - co prawda po dość wyoskiej cenie - ale też kilka niestandardowych dań. Jednym z nich jest szpik kostny, który okazuje się wyśmienitym przysmakiem, nazywanem czasem nawet "masłem bogów". Jemy go wysysając właściwie prosto z podanej na talerzu kości, ale wszystko zależy od przyrządzenia i dodatków. W Cafe Zielony Niedźwiedź - o której będzie również później - zjemy szpik z grzanką, szalotką oraz kaparami, natomiast w Mikkeller Bar skosztujemy do szpiku odrobinę burbonu. Prawdziwym mistrzem ekstrawagancji jest tutaj znana już dobrze smakoszom steków restauracja Ed Red, podająca szpik kostny z marmoladąz ogona wołowego. Prawdziwy odjazd.

Właśnie w Ed Red jemy także jeszcze bardziej szokujące danie, jakim są... bycze jądra. Jedzenie ich wydawać się może odrażającym pomysłem, ale podanie tego w sosie z wędzonej białej czekolady, piklami z rabarbaru i pistacjami czyni całą kompozycję szalenie smaczną.

Zostając jednak przy szpiku - w Brasserie Warszawskiej dostaniemy niespodziewane połączenie dwóch szokujących w naszej kulturze przysmaków. Szpik jest tam serwowany ze... ślimakami. Co za miks!

Zielony niedźwiedź - nietypowe dania z kaczki i gęsi

Wspomnieliśmy już wcześniej o Cafe Zielony Niedźwiedź i nie możemy ominąć tego punktu na kulinarnej mapie Warszawy. To prawdziwy biały kruk wśród nietypowych restauracji. Prócz przywołanego już szpiku kostnego, w Zielonym Niedźwiedziu za niecałe 30 złotych zjemy pyszne kacze języki, delikatne, miękkie, w wyśmienitym sosie i z chrupkim pieczywem. Jeśli mało nam ptasich dań - restauracja za 20 zł serwuje także gęsie pipki - czyli szyjki - z gałuszkami, nieczęsto spotykanymi w Polsce roślinami. Dodatkowo serwują głowiznę - czyli część wieprzowiny tak rzadko spotykaną na talerzach Polaków. Jest podana z wyjątkowym stylem, bo w połączeniu z jajkiem, warzywami korzeniowymi, cebulą i sosem chrzanowym. Nietypowe i pyszne dania to wizytówka Zielonego Niedźwiedzia.

A na obiad ogon świni lub byka

O ile spożywanie różnych części wieprzowiny weszło już na stałe w kanon kulinarny Polaków (ale też większości świata), o tyle jedzenie ogona świni wydaje się nieco abstrakcyjne. A jednak, w Mojo Picon możemy skosztować ogonu wieprzowego, ale też wołowego, a nawet... byczego. Danie, które znane jest głównie z Hiszpanii i klimatów Corridy, znajdziemy przy ulicy Prostej 53. Ogony bycze są tam podawane z sosem mięsnym oraz dodatkiem czekolady - niesamowite połączenie smaków i równie ciekawe doznania. Doszło nawet do tego, że szef kuchni musiał zmienić sposób podawania ogonów - pierwotnie klienci dostawali ogon w jego prawdziwej formie i sami musieli obrobić. Teraz się to zmieniło ku wygodzie gości restauracji. Mięsko z ogona jest ponoć bardzo delikatne i smaczne.

Czytaj więcej:

Dieta dopasowania do Twoich potrzeb

Wybierz stałą dietę lub skomponuj swoje menu, wybór należy do Ciebie.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.